Dracula - Książę Ciemności, Pełnometrażowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.00:01:19:<i>Po ponad 100 latach | straszliwego terroru</i>00:01:22:<i>kr�la �ywych trup�w wytropiono | w jego kryj�wce w Karpatach.</i>00:01:29:<i>Przez ca�e dziesi�ciolecia | usi�owano go zniszczy�. Nadaremno.</i>00:01:33:<i>W ko�cu przeciwnik, zbrojny | w wiedz� o zwyczajach wampir�w,</i>00:01:38:<i>zada� mu ostateczny cios.</i>00:02:16:<i>Tak by�o mu pisane. | Kult wampiryzmu p�ta� tysi�ce ludzi.</i>00:02:22:<i>W ko�cu jego �r�d�o zgin�o.</i>00:02:26:<i>Pozosta�a tylko pami��, | wspomnienie najstraszniejszego potwora,</i>00:02:30:<i>jaki wywar� pi�tno na cywilizacji.</i>00:02:40:{c:$0000ff}^V^ DRACULA KSI��� CIEMNO�CI ^V^00:05:16:Pani Koenig, prosz� si� uspokoi�.|Prosz� zosta� ze mn�.00:05:34:Tak lepiej.|Ryzyko jest zbyt du�e.00:05:41:Rozumie pani?|Musi pani zrozumie�.00:05:46:Zgadza si� pani?00:05:49:Ojcze, wkr�tce b�dzie zmierzcha�.00:05:51:Prosz�.00:05:54:Niech zatem tak b�dzie.00:05:57:Nie r�bcie tego!00:06:01:To moja c�rka!|Moje dziecko!00:06:22:Barbarzy�cy!00:06:38:To nie twoja sprawa.00:06:41:Przejecha�bym 50 kilometr�w,|gdyby to nie by�a moja sprawa?00:06:57:Okrywasz ha�b� sw� sukienk�.00:06:59:- Nie mo�emy ryzykowa�.|- Ryzykowa�? To dziecko nie �yje.00:07:06:Ona umar�a.00:07:08:- Nie masz pewno�ci.|- Mam.00:07:12:Zabra� j� na cmentarz.00:07:14:- Nie odprawi� nabo�e�stwa.|- Ja j� pochowam. R�b, co m�wi�.00:07:24:- Powiedzia�em.|- To nie twoja jurysdykcja,|z�o�� skarg� u biskupa.00:07:29:Powiedz, �e przeszkodzi�em ci|pope�ni� �wi�tokradztwo.00:07:33:A mo�e ci� wyr�czy�?00:07:35:- Musimy mie� pewno��.|- Jeste� g�upcem, ojcze.00:07:40:Gorzej, przes�dnym, przera�onym g�upcem.00:07:46:Wola�bym nie przyje�d�a� drugi raz.00:08:02:Niech pan pije.|Bez przerwy.00:08:17:Wi�cej nie zdo�am.00:08:19:�wietnie.00:08:26:- Wszystkim postawi� kolejk�.|- Wiem.00:08:29:- Charles jest zbyt rozrzutny.|- Par� szyling�w, sta� nas.00:08:35:Nie o to chodzi.00:08:40:Niezadowolona, Helen.|Co znowu?00:08:43:To nie moja sprawa,|ale trzeci raz kupi�e� wszystkim napitki.00:08:50:- Wiem.|- Nie doceniaj� tego.|Uwa�aj� ci� za g�upca.00:08:56:Czerpi� z tego przyjemno��.| Co, Alan, pot�piasz hojno��|m�odszego brata?00:09:03:Ju� dawno przesta�em|docenia� lub pot�pia� twoje czyny.00:09:06:S�usznie.00:09:08:Alan wie, �e jestem niepoprawny,|ty tak�e si� z tym pog�d�.00:09:13:G�upota.|Jutro wcze�niej wstajemy.00:09:18:Chod�my spa�.00:09:20:Doskona�y pomys�.00:09:29:- Czego sobie �yczysz, ojcze?|- Nalej wina.00:09:33:Zi�b, �e psa bym nie wyp�dzi�.00:09:36:Co si� gapicie?00:09:41:Czosnek?|By odstraszy� licho?00:09:43:Nie ma licha.|A to i tak by go nie odstraszy�o.00:09:47:Wbijcie to sobie w zakute �by.|Koniec z tym.00:09:55:- Mog� si� ogrza� przy ogniu?|- Oczywi�cie.00:09:59:Niech ojciec spocznie.00:10:01:Postoj�.00:10:08:Tak �atwiej.00:10:16:Ju� lepiej.|Na szcz�cie powo�anie pozwala mi|ogrza� siedzenie.00:10:20:Niewiele mi zosta�o przyjemno�ci.00:10:23:Powa�nie traktuje ojciec przyjemno�ci.00:10:25:Tak jest w istocie, synu.|To w �yciu wa�ne.00:10:29:C� pozostaje?|Ogie� piekielny i siarka.00:10:35:Ogrzanie ty�ka przy ogniu00:10:39:i kieliszek wina|s� cz�ci� wielkiego planu.00:10:44:To ziemskie przyjemno�ci,|kt�rymi trzeba si� cieszy�.00:10:51:A co pa�stwo, Anglicy,|robi� w Karpatach?00:10:54:Charles Kent.|Moja �ona, Diana.00:10:57:M�j brat, Alan|i jego �ona, Helen.00:11:00:Ojciec Sandor, opat z Klaimburga.|Prosz� spocz��.00:11:09:Czy droga jest niebezpieczna,|�e podr�uje ojciec uzbrojony?00:11:15:Moja ziemska s�abo��.|Gdy opuszczam klasztor,|zabieram to ze sob�.00:11:19:Braciszkowie s�dz�, �e to na pogan,00:11:22:kt�rych spotykam podczas wypraw.00:11:24:Wierz�, �e sarny, kt�re przywo��,|padaj� trupem za spraw� Boga.00:11:32:- Pa�stwo tak�e poluj�?|- Nie, wspinamy si�, podziwiamy widoki.|Podr�e kszta�c�.00:11:38:Zastanawia mnie wyb�r miejsca.00:11:41:Niewiele si� tu pa�stwo naucz�.00:11:46:�le ojciec s�dzi|o swoich parafianach.00:11:49:Nie s� moi.|Nie zni�s�bym ich!00:11:58:W Klaimburgu jest inaczej.|Prosz� nas odwiedzi�.00:12:01:Zatrzyma� si� w klasztorze.|Ugo�cimy pa�stwa.00:12:05:Dzi�kuj�.00:12:08:Program nam nie pozwoli.|Jutro ruszamy do Karlsbadu.00:12:14:Cho� mogliby�my zmieni� plany.00:12:18:Namawiam.00:12:20:Dzi�kuj� za zaproszenie,|ale jak wspomnia�a �ona,00:12:25:trzymamy si� programu.00:12:27:Mog� pa�stwo nie odwiedza� Klaimburga,00:12:30:odradzam jednak wypraw� do Karlsbadu.00:12:32:Podobno to pi�kne strony.00:12:34:Jak kropla belladony.00:12:37:Wilcza jagoda.00:12:40:Jeste�my do�wiadczonymi podr�nikami.00:12:42:Wspinaczka nie ma z tym|nic wsp�lnego.00:12:45:Uznaj� mnie pa�stwo za dziwaka,|cho� by� mo�e nim jestem.00:12:49:Lubi� zaskakiwa� ludzi,|ale potrafi� by� powa�ny.00:12:54:Prosz� tam nie jecha�.00:13:04:Przyprowad�cie mi konia.00:13:07:Mi�o by�o pa�stwa pozna�.00:13:11:Je�li zignoruj� pa�stwo rad�,|prosz� si� nie zbli�a� do zamku.00:13:16:Na mapie nie ma �adnego zamku.00:13:19:To nie znaczy, �e nie istnieje.|Prosz� go omija�.00:13:31:Dziwne.00:13:33:Musia� si� pomyli�.|Gdyby by� tu jaki� zamek,|wiedzieliby�my.00:13:38:Jutro si� przekonamy.00:13:53:Dalej nie jad�.00:13:55:�mieszne.|Um�wili�my si�.00:13:58:Przejd� pa�stwo.|To tylko dwa kilometry.00:14:01:- Chyba pan oszala�.|- To pa�stwo oszaleli.00:14:04:Przecie� si� zmierzcha.00:14:06:Owszem.|Dlatego nie jad�.00:14:09:Nie nasza wina,|�e przez pana mamy op�nienie.00:14:12:Tego nie powiedzia�em.|Dalej nie pojad�.00:14:15:Popatrzcie.|Zamek.00:14:21:- Co to za miejsce?|- Zamek.|- Nie widz�.00:14:25:Bo nie patrzysz, durniu.00:14:32:Wystarczy.00:14:36:Niech kobiety wysi�d�.00:14:42:R�b, co m�wi.00:14:57:Daj spok�j, Charles, to rabu�.|Chce zabra� baga�.00:15:13:Wr�c� jutro po �wicie,|wtedy pojedziemy.00:15:44:To nie z�odziej.|Dzi�kujmy Bogu.00:15:48:Czemu powiedzia�,|�e wr�ci jutro?00:15:51:- Boi si� ciemno�ci.|- �artujesz.00:15:53:Trzeba donie�� w�adzom.00:15:56:Nie jeste�my w Anglii.00:15:59:W�tpi�, by by�y tu jakie� w�adze.00:16:02:A i to niewiele by nam pomog�o00:16:04:Obejrzyjmy zamek.00:16:13:Dlaczego wszyscy przecz�|istnieniu zamku? Nawet mapa.00:16:20:Zatrzymajmy si� tam.00:16:21:Radzi� nam go omija�.00:16:24:Zgadzam si�.00:16:27:Jest alternatywa.00:16:31:Wol� to.00:16:33:Ja tak�e.00:16:35:Zobaczmy.00:17:02:Nie ma stangreta.00:17:04:- Zatrzymamy je?|- Spr�bujmy.00:17:06:B�d� ostro�ny.00:17:11:Najmilsze konie,|jakie w �yciu widzia�em.00:17:15:- Dziwne.|- Darowanemu koniowi|w z�by si� nie zagl�da.00:17:18:Zw�aszcza dw�m.00:17:21:- Alan ma racj�, to bardzo dziwne.|- Zgadzam si�.00:17:25:Najwa�niejsze,|�e nie sp�dzimy nocy w chacie.00:17:29:Wsiadamy?00:17:33:We�my baga�.00:17:36:Helen, przytrzymaj konie.00:17:39:Diano, ty to zr�b.00:18:15:Do Karlsbadu?00:18:31:Id� w z�� stron�.00:18:35:Wracajcie!00:18:39:- Co si� dzieje?|- Biegn� w z�� stron�.00:18:47:Nie mog� ich nawr�ci�.00:18:57:Dobrze, jak sobie chcecie.00:19:01:Nie panuje nad nimi.00:19:53:Zobaczmy, czy wasz pan|jest r�wnie go�cinny.00:19:59:- Jak my�lisz?|- To nie konie,|tylko bernardyny w przebraniu,00:20:04:ratuj�ce w�drowc�w na rozstajach.00:20:07:Narobili�my ha�asu, a nikt nie wyszed�,00:20:10:nie wita nas,|ani nie przep�dza.00:20:13:Nie st�jmy tak,|z��my uszanowanie.00:20:28:- Nie.|- Lepsze to, ni� noc w chacie.00:20:33:- Upiornie.|- Sprawd�my jak bardzo.00:20:43:Otwarte.00:20:58:Jest tu kto?00:21:04:Masz racj� ,Helen.|Do�� upiornie.00:21:07:- Nie wchod�my.|- Musimy!00:21:26:- Co teraz?|- Nie wiem.00:21:29:Gdyby� mnie pos�ucha� na rozstajach,|nie by�oby nas tutaj.00:21:32:Gdyby�my ci� s�uchali,|wci�� byliby�my w Anglii.00:21:35:- Czy to �le?|- Chcia�a� poszerzy� horyzonty.00:21:38:To ma by� pouczaj�ca wycieczka?00:21:40:By�aby bardzo pouczaj�ca,|gdyby�my wiedzieli, o co chodzi.00:21:44:- Przesta�cie.|- Przepraszam, Helen.00:21:47:Patrzcie!00:22:01:- Co, kochanie?|- Nakrycie dla czterech os�b.00:22:06:Najpierw pow�z, teraz st�.00:22:10:Spodziewano si� nas.00:22:12:- Jak to mo�liwe?|- Nie wiem, ale to prawda.00:22:16:Alan ma racj�.00:22:17:Za chwil� cztery najzwyczajniejsze osoby|zejd� na kolacj�.00:22:22:Je�li kto� tam jest,|musi by� g�uchy jak pie�.00:22:26:Przekonajmy si�.00:22:30:Nie zostawajmy tu.|Wyjd�my.00:22:37:- Wszystko jest w porz�dku.|- Nie.00:22:44:Usi�d� na chwil�.00:22:47:Charles, nie id� na g�r�.00:22:51:Sprawdzi, czy kto� tu jest.|Zaraz wr�ci.00:22:56:Ani si� obejrzysz.00:23:03:Nic mu si� nie stanie.00:24:42:Alan, pozw�l na chwil�.00:25:06:Sypialnia.00:25:09:Czyje to kufry?00:25:13:Wasze?00:25:16:Dok�d?|- Do nast�pnego pokoju.00:25:23:Alan.00:25:27:Tam s� nasze rzeczy.00:26:14:Wystraszy�em panie?|Nie chcia�em.00:26:20:Dlaczego wcze�niej si� pan nie pokaza�?00:26:23:Rozpakowywa�em baga�e.|Mam nadziej�, �e pokoje si� podobaj�?00:26:30:S� urocze.|Ale nie rozumiem...00:26:36:M�j pan jest znany z go�cinno�ci.00:26:40:Za chwil� podam kolacj�.00:26:47:Dzi�kuj� panu.00:26:54:- Nadal nie rozumiem.|- Chod�my st�d.00:26:57:- Zjedzmy kolacj�.|- Dobra my�l.00:27:00:- Nie.|- Dlaczego?00:27:04:Dziesi�� minut temu|marzli�my na odludziu,|teraz jest ciep�o, b�dziemy je��.00:27:10:Je�li pan domu|odpowiada moim wyobra�eniom,|sp�dzimy mi�y wiecz�r.00:27:14:Racja, usi�d�my.00:27:41:- Jak si� nazywasz?|- Klove.00:27:47:Pan nie usi�dzie z nami do sto�u?00:27:50:Obawiam si�, �e nie.00:27:53:- Jest niedysponowany?|- Nie �yje.00:28:02:Trudno to poj��.|Zechcesz wyja�ni�?00:28:06:- Wyja�ni�?|- Spodziewa�e� si� nas.00:28:10:Kolacja, pokoje, pow�z, wszystko.00:28:14:P...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]