Dom Nocy 09 - Przeznaczona - rozdział 12-13 TŁUMACZENIE OFICJALNE, przeznaczona całość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
)
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Aurox
Aurox wyszedł w ślad za swoją kapłanką ze skrzydła na-
uczycielskiego wprost na zachodzące słońce. Chociaż była
zima, a promienie słoneczne nie niosły ze sobą ciepła - ani
zbyt wiele światła, prawdę powiedziawszy - Neferet skuliła
się, jakby zadawały jej ból. Aurox patrzył, jak kapłanka na-
ciąga na głowę kaptur zielonej sukni tak mocno, że zakrył jej
niemal całą twarz.
- Słońce! - Wypowiedziała to słowo, jakby miało
gorzki smak. - Zapłacą mi za to, że muszę odbyć tę podróż
w świetle słońca - dodała, po czym spojrzała na niego przez
odbijające jego wizerunek okulary. - A konkretnie to ty od-
bierzesz od nich zapłatę dla mnie.
- Tak, kapłanko - odparł automatycznie.
Neferet podeszła władczym krokiem do dużego czarnego
pojazdu, który na jej rozkaz nauczył się prowadzić, i stanęła
przed drzwiami, czekając, aż je otworzy, co pospiesznie
uczynił. Zauważył przy tym, że mimo dnia Neferet rzuca
nienaturalnie ciemny cień. "Ciemność jest jej nieodłączną to-
warzyszką", pomyślał.
Uruchomił silnik, a wtedy ona wcisnęła guzik w lusterku
wstecznym.
164
- Tak, Neferet? Dokąd OnStar ma cię dzisiaj zabrać?
- Do szkoły Willa Rogersa w Tulsie - odpowiedziała
głosowi, a potem poleciła Auroksowi: - Jedz dokładnie tak,
jak ci każe.
- Tak, kapłanko - rzekł, bo właśnie tego od niego
oczekiwała.
Aurox zaparkował auto przed budynkiem z jasnej cegły
i kamienia i od razu uznał, że budowla mu się podoba.
Wszedł do środka w ślad za Neferet, znalazł się w pierwszym
z szerokich czystych korytarzy i zaskoczyła go atmosfera
tego miejsca. Miał wrażenie, że budynek czuje. Panował
w nim klimat mądrości, wsłuchiwania się, co podziałało na
Auroksa niespodziewanie uspokajająco.
Tylko jak to możliwe? Jak budynek może sprawiać, że
Aurox cokolwiek odczuwa?
Kompleksu pilnował jeden podstarzały strażnik. Podszedł
do Auroksa i Neferet powoli, kulejąc, raczej zaciekawiony
i uprzejmy niż ostrożny.
- Czy mogę państwu jakoś pomóc? - zapytał.
- Proszę powiedzieć, czy pod tą szkołą znajdują się
podziemia? Duże piwnice albo tunele? - zapytała Neferet,
zsuwając kaptur i zdejmując przyciemnione okulary.
Strażnik otworzył szeroko oczy na widok jej urody, a potem
wbił wzrok w szafirowy tatuaż.
- Mamy stare tunele, ale nie są wykorzystywane od
czasów, kiedy służyły za schrony przeciwlotnicze. No i od
czasu do czasu jako kryjówka przed tornadem. A dlaczego ...
- Jak tam można się dostać? - przerwała mu Neferet.
- Przykro mi, konieczna jest zgoda administracji budynku,
żeby ...
- To nie będzie konieczne. - Tym razem okrasiła słowa
uwodzicielskim uśmiechem. - Ja tylko zbieram dane
165
historyczne na temat budynku szkoły. Te tunele nadal są dostępne,
prawda?
Strażnik był chyba w takim samym stopniu zdezorientowany
jej pytaniem jak oszołomiony uśmiechem.
- Tak, tak. Łatwo się do nich dostać. Proszę iść głównym
korytarzem i minąć bibliotekę - wskazał ręką na prawo. –
Na rogu korytarza, który dochodzi do holu, są schody.
Proszę zejść piętro niżej. Do tuneli schodzi się przez
dawną salę muzyczną mniej więcej w połowie prawego
korytarza. Mam tutaj uniwersalny klucz. Nic się chyba nie
stanie, jeśli tam pani zajrzy. W tej chwili i tak nie ma zajęć
ani ...
- Masz go unieszkodliwić, ale nie zabijać - zarządziła
Neferet. - Och, i daj mi ten klucz.
Aurox uderzył mężczyznę na tyle mocno, by stracił przy-
tomność. Raczej go nie zabił, lecz pewności nie miał. Nie
miał też czasu, żeby to sprawdzić. Podał Neferet pęk brzę-
czących kluczy i ruszył za nią w kierunku, który strażnik
nieopatrznie im zdradził. Kapłanka zatrzymała się przed du-
żym pomieszczeniem po lewej stronie i zajrzała do środka
przez przeszklone drzwi. Aurox zajrzał wraz z nią. To była
elegancka sala. Wielkie ozdobne lampy wisiały nad stołami
i regałami. Co dziwne, Aurox wyczuwał jakby oczekiwanie
płynące z wewnątrz.
- Biblioteka - powiedziała kapłanka. - Cała ta architektura
art deco została zmarnowana na bandę ludzkich
nastolatków - dodała, ignorując piękno i majestatyczność
budynku. - Tędy - wskazała na widoczne przed nimi rozwidlenie
korytarza.
Aurox ruszył za nią niemal niechętnie.
- To jest szkoła tak samo jak Dom Nocy? - spytał,
czując potrzebę wyrażenia na głos jednego z pytań, które
krążyły mu po głowie.
Neferet nawet na niego nie spojrzała.
166
- To ludzka szkoła publiczna. Nie taka jak Dom Nocy
- dodała i wzruszyła lekko ramionami. - Praktycznie widzę
tu tylko estrogeny i testosteron. Dlaczego pytasz?
- Jestem po prostu ciekawy.
Popatrzyła na niego przelotnie.
- To nie bądź.
- Tak, kapłanko - szepnął.
Szli dalej cichym korytarzem, który z każdym ich krokiem
stawał się coraz słabiej oświetlony. Cienie otaczające
Neferet poruszyły się, kiedy zatrzymała się przed drzwiami
z namalowanymi nutkami.
- To tutaj - powiedziała. Przekręciła klucz w zamku
i weszła do obskurnej sali, w której czuć było kurz i zanie-
dbanie. Na lewo znajdowało się pomieszczenie z krzesłami
i metalowymi stojakami. Przed nimi rozciągała się zagracona
przestrzeń prowadząca w ciemność. Neferet zawahała się,
po czym mruknęła z niezadowoleniem:
- Męczy mnie poszukiwanie. - Uniosła prawą rękę,
przyłożyła do niej ostry paznokieć środkowego palca lewej
dłoni i rozdarła skórę, która zapłakała czerwienią.
Do czerwonych, żądam, prowadź mnie,
Moja krew zapłatą twoją niech będzie.
Aurox przyglądał się zafascynowany, jak ciemność wy-
łania się z cieni wokół Neferet i spod niej, a także z kątów
sali. Poruszające się macki podpełzły do kapłanki, oplotły jej
ciało, przesuwając się po skórze do krwi, która zebrała się na
jej dłoni. Ciemność zaczęła się poić krwią, a Neferet drżała
i jęczała, jakby sprawiało jej to ból, lecz nie zamknęła dłoni.
Nie odsunęła się.
Aurox p o c z u ł. Z jednej strony był podekscytowany,
spodziewał się bowiem nadchodzącej bitwy, czekał z radością
na wściekłość i moc, jakie ta bitwa wywoła.
167
Z drugiej natomiast czuł obrzydzenie. Ciemność pulsowała
wokół Neferet, złowroga, kleista i niebezpieczna. Aurox
zastanawiał się właśnie nad tymi wszystkimi odczuciami,
kiedy Neferet strząsnęła z siebie macki ciemności i polizawszy
ranę, zamknęła ją.
Najadłyście się,
Więc prowadźcie mnie.
Melodyjny rytm zaklęcia musnął swoją mocą Auroksa,
który zadrżał, gdy ciemność zaczęła się wić, a potem wyśli-
zgnęła się z pomieszczenia, zostawiając po sobie drogowskaz
- cienki jak wstążka ślad czarniejszy niż bezksiężycowa noc.
- Chodź - powiedziała Neferet.
Aurox wypełnił polecenie.
Wyszli za wąskim śladem na opuszczony korytarz, który
zaczął opadać w dół jak tunel. W końcu doszli do szerokiej
przestrzeni zakończonej ścianą. Neferet się zatrzymała.
Aurox wyczuł ich, zanim jeszcze zobaczył. Mieli wstrętny
zepsuty, zgniły zapach. "Śmierć - pomyślał. - Cuchną
śmiercią",
- Niedopuszczalne - rzuciła Neferet ze złością. -
Całkowicie gorszące. - Wmaszerowała do podziemnego
pomieszczenia, podeszła do ściany i włączyła przycisk.
Samotna goła żarówka rzucała chorobliwie żółtą poświatę.
Aurox pomyślał, że to wszystko wygląda jak gniazdo.
Materace pokładziono gęsto obok siebie. Pod kocami
leżały na nich zwinięte ciała. Niektóre nagie. Inne ubrane.
Trudno było powiedzieć, gdzie kończy się jedno, a zaczyna
następne. Ktoś uniósł głowę. Tatuaże tego wampira były
czerwone i do złudzenia przypominały macki ciemności,
która ich tu doprowadziła. Patrzył na nich groźnie. Odezwał się
gniewnie:
168
[ Pobierz całość w formacie PDF ]