Drugi szlem, czy napewno jesteś pełnoletni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Strona Puchata
Drugi szlem
Autor: Lepkowski
niedziela, 19 grudzieñ 2010
Zmieniony niedziela, 19 grudzieñ 2010
Trochê inaczej ale nie tylko dla bryd¿ystów...
Ostatnie chwile przed kongresem. Michał coraz bardziej nerwowo spogl±daæ na zegarek. Gdzie ta Mi¶ka?
Jeszcze wczoraj wieczorem rozmawiał z ni± przez telefon, obgadywali ostatnie konwencje, dogadywali
szczegóły. Co¶ siê musiało staæ...
Michał denerwował siê coraz bardziej. Komórka Mi¶ki nie odpowiadała, miał ochotê wyj±æ papierosa i
zapaliæ, jednak w tym miejscu i w tym towarzystwie nie wypadało. W koñcu odezwała siê komórka
sygnałem sms-a. "Mamê zabrali do szpitala, nie mogê przyjechaæ, przepraszam". No tak, tak
podejrzewał. Opanowała go fala znu¿enia, przygnêbienia, rozczarowania. Bryd¿a uwielbiał, był dobrym
graczem, w szkole tworzył parê mikstow± z kole¿ank± z klasy, Marysi±, powszechnie nazywan± Mi¶k±. W
oczach wielu uchodzili za parê, co dla Michała było oczywistym nonsensem. Mi¶kê bardzo lubił, przyja¼nili
siê ale tylko tyle. Nie tylko., Ich osi±gniêcia na turniejach i kongresach mogły sugerowaæ, ¿e rozumiej±
siê prawie bez słów.
- Jaki¶ problem? - usłyszał koło siebie mêski głos. Obrócił siê. Koło niego stał starszy mê¿czyzna z
identyfikatorem imprezy. Kojarzył tê twarz, widział j± na kilku turniejach.
- Tak, partnerka mi nie przybyła, sytuacja w rodzinie. To mo¿e ja pójdê siê wypisaæ...
- Stój, dobrze siê składa. Jakiemu¶ chłopakowi nie przybył partner, zagraj z nim w turnieju chłopców.
Chłopców... Rozczuliło go to okre¶lenie w stosunku do osiemnastolatka. Ale taka jest terminologia. W
turniejach mêskich nie grywał, tam jest o wiele silniejsza konkurencja, w mik¶cie zwykle poziom jest o
wiele ni¿szy no i da siê szybko wygraæ.
Gdy tak rozmy¶lał, pojawił siê organizator z jego przyszłym partnerem. Michał popatrzył na niego i
wzdrygn±ł siê. Chłopak był bardzo słusznej postury, nie wahałby siê nazwaæ go grubasem. Ubrany w
nienaganny garnitur i biał± koszulê.
- Fircyk - pomy¶lał. - Mo¿e rzeczywi¶cie lepiej pój¶æ do domu...
Ale chłopak ju¿ zacz±ł.
- Leszek jestem. Formalnie Lechosław ale niech ta głupota bêdzie rodzicom wybaczona. Jaki system
licytacyjny?
- My gramy silnym pasem ale teraz nie czas na eksperymenty. Wspólny jêzyk, dwa trefl forsuj±ce do
dogranej, otwarcie z trzynastu, silne dwa, stayman, trzy blokuj±ce na dwukolorowej, Blackwood, Gerber,
teksas przed koñcówk± w starszych w miarê potrzeby.
- OK, ale bez teksasa bo mi siê myli. Cue bidy?
- Nie lubiê, zreszt± szlemikowe rozdanie chyba siê nie trafi...
- Nic nie wiadomo. Dobra, skrócony Blackwood starczy. Wist?
- Odwrotny, Lavinthal, z czwartej najlepszej.
- OK, standard.
Dokonali rejestracji i siedli przy stole. Turniej rozgrywano bez tych wszystkich nowoczesnych uzgodnieñ,
przegródek, tabliczek. Szkoda, pomy¶lał Michał bo gruby mu siê wyra¼nie nie podobał. Trochê za pewny
siebie, nie mówi±c ju¿ o fizjonomii. Jako¶ nie przepadał za takimi tucznikami.
Po pierwszej turze zaproszono uczestników kongresu na obiad. Michał miał nadziejê, ¿e odpocznie przez
chwilê od tego tłu¶ciocha - nic z tego. Przysiadł siê do stolika. Jednak razem grało im siê nie¼le, nie
zaliczyli wiêkszej wpadki, plasowali siê w czołówce, nie ¶cisłej, ale na nagrodê była szansa. Michał
pocz±tkowo odwracał wzrok od partnera, kiedy tylko mógł. Chyba w czwartym rozdaniu wbres sobie
przypatrzył siê jego twarzy, kiedy wykładał karty do dziadka. Lekkie zaskoczenie spowodowało u niego
zmarszczenie czoła i zaczerwienienie i tak ju¿ wystaj±cych uszu. Nie był to widok, który szybko siê
zapomina. Było w tej twarzy co¶ magicznego, co¶ innego, z czym do tej pory siê nie spotkał.
Nie protestował wiêc zbytnio, kiedy Leszek przysiadł siê do stołu, jednak nie miał ochoty na rozmowê.
Dalej denerwował siê tym co u Mi¶ki i ¿ałował, ¿e to siê tak skoñczyło...
- Zmieniamy co¶ w systemie? - przerwał milczenie Leszek.
- Nie, ¿re dobrze. W zasadzie mogliby¶my mocniej blokowaæ, mo¿e kontra wywoławcza? Znasz ten myk?
- Pewnie - odezwał siê znad talerza zupy. I tak gramy ze sob± przypadkowo, pewnie siê ju¿ wiêcej nie
spotkamy. Choæ...
- Choæ co?
- A nic, my¶lê gło¶no.
Powered by Joomla!
Wygenerowano: 4 January, 2011, 21:49
Strona Puchata
W tym momencie podano drugie danie wiêc temat znikn±ł. Michał obserwował Leszka gdy wstawał od
stołu. Jak na te kilogramy, ruszał siê wcale nie po nied¼wiedziemu, choæ w jego sylwetce i twarzy była
jaka¶ nuta bezradno¶ci. Wydatny, choæ nie obwisły brzuch jeszcze bardziej to podkre¶lał.
Zasiedli do drugiej tury. Grali na linii N-S, obie po partii. Leszek podniósł karty. Michał obserwował go
uwa¿nie. Przyci±gała go jego twarz, br±zowe oczy, niemal dzieciêca łagodno¶æ. Był starannie ogolony, co
jeszcze bardziej potêgowało wra¿enie. Prawie zapomniał policzyæ punkty.
- Jedno trefl.
- Kontra.
- Dwa pik - zgłosił Leszek. Czoło zaczêło mu siê marszczyæ. Co¶ było nie tak...
- Trzy karo - pokazał do¶æ niekonwencjonalnie renons Michał. Mi¶ka by wiedziała co to znaczy, ale czy ten
grubas siê domy¶li? Dla wielu taka licytacja zmierzałaby do u¶wiêconych tradycj± trzech bez atu. Kontra
była pewnie zgłoszona dla pokazania kierów...
- Cztery bez atu - paln±ł Leszek Blackwoodem. A wiêc ma chłopak mózg - skonstatował Michał.
- Piêæ kier - odpowiedział trzema asami i brakiem króli. Resztê punktów miał na damach i waletach, w
razie czego nie bêdzie siê głupio tłumaczył z otwarcia. Poza tym zawsze mo¿e przerzuciæ na piêæ pik...
- Piêæ pik.
Przeciwnicy posłusznie pasowali. Cholera, koñcówka czy pytanie o króle? Chyba przestał nad±¿aæ za tym
grubasem.
- Sze¶æ karo - rzucił.
- Sze¶æ kier. - I w tym momencie zapomniał o teksasie, odczytuj±c to jako zwalenie odpowiedzialno¶ci na
partnera. Popatrzył na grubego, usiłuj±c z jego twarzy odczytaæ co ma na my¶li. Niewiele siê dowiedział.
Eh tam, wszystko jedno, i tak za dwa dni o tym zapomni... Prze¿egnał siê w duchu.
- Siedem pik.
- Kontra.
Leszkowi uszy ju¿ nie czerwieniały a paliły siê wrêcz na buraczkowo. Czy tak krótki czas starczy by
poznaæ człowieka?
- Rekontra.
Była to absolutna sensacja, kontraktów z rekontr± nie grywa siê na turniejach a ju¿ na pewno nie na
takiej wysoko¶ci.
Po wi¶cie waletem trefl wyło¿ył karty do dziadka i zaj±ł siê obserwacj± Leszka. O tym, ¿e to jest do
obło¿enia, był wiêcej ni¿ przekonany. Jak zahipnotyzowany patrzył na Leszka i jego twarz, na której
malowały siê do¶æ ró¿ne uczucia. Leszek za¶ szalał. Wyszedł mu impas kierowy - a wiêc dobrze odczytał
kontrê przeciwników, ¶ci±gn±ł atuty, widaæ było, ¿e ustawia sytuacjê do przymusu. Kiedy spadła ostatnia
lewa, Leszek popatrzył na Michała długim przeci±głym wzrokiem. Było w tym co¶, czego Michał nie
rozumiał. Nie rado¶æ z wygranego kontraktu, nie tryumf. Co¶ zupełnie innego.
Oczywi¶cie na stole osi±gnêli tak zwanego maksa, a wygrany szlem dodał im skrzydeł na tyle, ¿e na kilku
stołach zrobili doskonałe wyniki. Gdy sesja siê skoñczyła, Michał spytał:
- Jak zrozumiałe¶ to trzy karo? Przecie¿ tego nie ustalali¶my. Masz szósty zmysł?
- Patrzyłem na twoj± twarz...
Turniej wygrali ku zaskoczeniu starych wyjadaczy. Michał był w tym towarzystwie znany ale jako gracz
mikstowy, Leszek za¶ debiutował, gdy¿ niedawno przeprowadził siê z innego miasta. Dla Michała był to
olbrzymi sukces, bo jednak kategoria mêska jest o wiele bardziej presti¿owa i choæ liczył siê z tym, ¿e
wygrałby miksta - czego¶ takiego nie planował. Koñcówka turnieju to wrêczenie nagród, wywiady,
słowem nerwówka. W tym zamieszaniu gdzie¶ zgin±ł Leszek. Zacz±ł o niego rozpytywaæ.
- Ojciec po niego przyjechał.
Szkoda, nawet nie zd±¿ył siê po¿egnaæ. Teraz Michał wiedział, ¿e z chêci± kontynuowałby tê znajomo¶æ.
- A wła¶nie, zostawił co¶ dla ciebie - organizator podał Michałowi biał± kopertê. W ¶rodku była wizytówka
Leszka z numerem komórki. A wiêc jednak...
- A swoj± drog± miałem nosa, ¿e skojarzyłem tak znakomit± parê. Ten szlem mo¿e był do ugrania ale na
pewno nie do wylicytowania - za¶miał siê organizator. - Wy jeszcze niejedno razem zrobicie...
- Jak to?
- Wy macie co¶ takiego, ¿e pasujecie do siebie. Nie tylko przy stole ale w ¿yciu. Nie tylko ja to widzê, ju¿
słyszałem tak± uwagê...
Michał nie zwrócił uwagi na te słowa organizatora. jeszcze zadzwonił do Mi¶ki aby pochwaliæ siê
sukcesem. Okazało siê, ¿e co¶, co obsługa pogotowia rozpoznała jako zawał, okazało siê czym¶ zupełnie
mniej gro¼nym i mama była ju¿ w domu. Ale turniej przepadł... Jeszcze przed snem wysłał do grubasa
sms: Nie było jak siê po¿egnaæ i sobie podziêkowaæ. Dziêkujê. Za chwilê otrzymał odpowied¼: ale
przecie¿ my siê nie ¿egnamy...
Nastêpne dni przebiegały do¶æ niespokojnie, i Michał zapomniał trochê o grubym partnerze. Przypomniał
Powered by Joomla!
Wygenerowano: 4 January, 2011, 21:49
Strona Puchata
sobie w sytuacji, której najmniej by siê spodziewał. Jego łagodn± twarz, grube, ¶miesznie małe palce...
Te obrazy wywoływały w nim coraz wiêksze podniecenie. Owszem, podejrzewał, ¿e jest gejem, nawet
tego był prawie pewny, zreszt± nie ci±gnêło go specjalnie w stronê seksu, kilka fotek z neta wystarczało,
by rozładowaæ napiêcie. Ale co¶ takiego? Po chwili nadeszła tak silna fala, jakiej jeszcze nigdy nie zaznał.
Ze zdziwieniem stwierdził, ¿e Leszek jest wła¶nie ta osob±, której pragnie, której chce koło siebie. Có¿,
mo¿e sobie pomarzyæ. ¯ałował, ¿e nie patrzył siê na niego uwa¿niej, zwłaszcza na te miejsca, na które
patrzenie nie jest oznak± specjalnej przyzwoito¶ci. Dziwił siê tylko, ¿e poci±ga go chłopak, którego
fizjonomia na pocz±tku wydawała mu siê wrêcz obrzydliwa.
Min±ł miesi±c. Wspomnienia z turnieju zacierały siê nieco, zostało tylko lekkie rozgoryczenie. Mógł
spróbowaæ nawi±zaæ znajomo¶æ ale trochê siê krêpował. Spotkaj± siê i co? Tylko dlatego by mógł
poobserwowaæ jego krocze by mieæ przy czym pó¼niej waliæ konia? Nonsens. Czekał na cud. I cud
nast±pił, w postaci sms-a z zaproszeniem na obiad. Michał odpowiedział pytaniem o adres, dostał w
odpowiedzi jaki¶ adres na krañcu Poznania. Bał siê tylko, ¿e matka mu nie pozwoli i¶æ do kogo¶
nieznajomego. I tu spotkała go niespodzianka.
- Uwa¿am nawet, ¿e powiniene¶. Przecie¿ w ogóle nie uczcili¶cie sukcesu. Szanuj ludzi, bo sam niczego
nie osi±gniesz. Do wszystkiego potrzebni s± inni.
Bał siê tej wizyty. Mógł siê wygłupiæ jednym spojrzeniem, jednym złym zachowaniem. Jechał jak na
¶ciêcie. Drzwi otworzył mu ojciec. Kolejne zaskoczenie, to był mê¿czyzna po piêædziesi±tce, taki Leszek -
bis, podobna sylwetka, podobna twarz.
- Pan Michał?
- Michał po prostu.
Obiad przebiegał w atmosferze do¶æ uroczystej, Rozmawiano o wszystkim, bryd¿u, rodzinie Michała,
aktualnej sytuacji politycznej. Jednak Michał w dalszym ci±gu czuł skrêpowanie. Za bardzo oficjalnie, za
sztywno. Powtarzał wyuczone formułki, dbał by wypa¶æ gładko i zrobiæ dobre wra¿enie. Z nerwów potr±cił
szklankê z kaw± i wylał sobie cał± na brzuch.
- Cholera ciê¿ka - nie wytrzymał.
- Szybko do łazienki, Leszek znajdzie ci jakie¶ spodnie, te siê wysuszy - powiedział ojciec. Michał nawet
nie zauwa¿ył, ¿e ta sytuacja go wyra¼nie rozbawiła. Gdy siê rozebrał w łazience, miał nadziejê, ¿e Leszek
wsunie mu spodnie przez szczelinê w drzwiach, ten jednak wlazł bezceremonialnie, i to widz±c Michała w
samych majtkach. Podał mu spodnie i zastygł. Michał wiedział, ¿e w tej chwili obserwuje całe jego ciało,
wrêcz po¿era go wzrokiem.
- Co siê tak gapisz? - nie wytrzymał. Popatrzył na twarz Leszka. Była dokładnie taka sama jak po
wygraniu szlema na turnieju. Wyra¿ała wszystko...
- Ehhh, przepraszam. Tak jako¶...
Ta sytuacja sprawiła, ¿e teraz Michał był rozgrywaj±cym. On wiedział wszystko a partner nic. Wrzuciæ
tego szlema?
Michał nabrał powietrza w płuca i rzekł powoli to co uwa¿ał, ¿e nale¿ało w tej chwili. Kontry nie było.
Powered by Joomla!
Wygenerowano: 4 January, 2011, 21:49
[ Pobierz całość w formacie PDF ]