Dopuszczalna dawka promieniowania, Promieniowanie (PDF)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Odkrywcy - Wirtualna Polska
Strona 1
Wiadomość wydrukowana ze stron:
future.wp.pl
Jaka jest dopuszczalna dawka promieniowania?
20110316 (08:58)
Roczna dopuszczalna dawka promieniowania dla pracowników przemysłu jądrowego może być 20 razy
większa niż dla "zwykłego Kowalskiego" powiedział fizyk z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku
Krzysztof Fornalski.
Jak wyjaśnił Fornalski w rozmowie z PAP, według polskiego prawa atomowego, roczna dopuszczalna dawka promieniowania
dla zwykłego człowieka wynosi jeden milisiwert, inaczej mówiąc tysiąc mikrosiwertów, pochodzących od źródeł sztucznych,
poza medycznymi. Podobne prawo obowiązuje w większości krajów świata.
Japońskie służby podają informacje, że na terenie elektrowni Fukushima I we wtorek o 7.30 czasu polskiego promieniowanie
wynosiło ok. 500 mikrosiwertów na godzinę. Oznaczałoby to, że znajdujący się tam zwykli ludzie mogliby w ciągu dwóch
godzin otrzymać dopuszczalną roczną dawkę. Jednak normy dla pracowników przemysłu jądrowego są mniej wyśrubowane,
niektórzy mogą przyjmować dwudziestokrotnie wyższe dawki. Dlatego częściej przechodzą badania lekarskie i są otoczeni
dodatkową opieką.
"Dzieli się ich na dwie grupy. Dla ludzi, którzy są sporadycznie narażeni na kontakt z promieniowaniem, dopuszczalna roczna
dawka wynosi sześć milisiwertów, a dla pracowników, którzy mają praktycznie codzienną rzeczywiście styczność z
promieniowaniem, czyli np. dla obsługi reaktorów czy osób pracujących przy przetwarzaniu wytwarzaniu źródeł
promieniowania, jest to 20 milisiwertów rocznie. Te limity mogą zostać przekroczone w szczególnych warunkach i wtedy
dopuszczalna dawka wynosi do 50 milisiwertów lub nawet do 100 w bardzo wyjątkowych przypadkach, np. awariach. Przy
czym obowiązują wtedy dodatkowe ograniczenia, np. jeżeli ktoś w ciągu jednego roku otrzyma 50 milisiwerstów, to w ciągu
pięciu kolejnych lat nie powinien przekraczać 100 itd." powiedział Fornalski.
Jak wyjaśnił, norma dla "zwykłego śmiertelnika" tak bardzo różni się od norm dla pracowników przemysłu jądrowego,
ponieważ w przyjętych regulacjach uwzględnia się tzw. dawkę kolektywną, czyli dawkę przypadającą na grupę ludzi. "Nie jest
to dobre rozwiązanie, gdyż biologicznie pracownik elektrowni jądrowej niczym się nie różni od pracownika np. piekarni. Do
tego dochodzą wątpliwości co do oddziaływania niskich dawek na organizm człowieka. Nie wiadomo zbyt dużo o skutkach
promieniowania dla ludzi. Wielu naukowców jest przekonanych, że niewielkie dawki mogą być nawet korzystne dla zdrowia,
ale w regulacjach prawnych przyjmuje się najostrożniejszy wariant, czyli że im mniej, tym lepiej" podkreślił. "Przy czym
prawo to nie jest stosowane zbyt konsekwentnie. Np. do dopuszczalnej dawki nie wlicza się promieniowania przyjętego w
trakcie procedur medycznych, a zwykły rentgen płuc wiąże się z dawką promieniowania rzędu jednego milisiwerta. A zdarza
się, że pacjent musi badanie powtórzyć. Ponadto inne procedury diagnostyczne, np. tomografia komputerowa lub PET to
jeszcze większe dawki" tłumaczył Fornalski.
Dodatkowa trudność wiąże się z tym, że żadne normy nie uwzględniają promieniowania pochodzącego ze źródeł
naturalnych. A są miejsca, gdzie jego poziom jest wysoki. Szczególnie znane z tego są dwa miasta: Ramsar w Iranie (roczna
dawka promieniowania wynosi tam ok. 90 milisiwertów) oraz Guarapari w Brazylii (ponad 20 milisiwertów rocznie). Jak
mówił Fornalski, według niektórych badań statystycznych, ok. 5 proc. mniej ludzi umiera w tych miejscach na raka niż w
miastach o przeciętnym poziomie promieniowania.
Nie oznacza to jednak, że w każdym przypadku tak wysokie dawki promieniowania pozostają bez wpływu na zdrowie.
"Co innego jeśli źródło promieniowania jest dla nas zewnętrzne, a co innego, jeśli zostanie wchłonięte" powiedział
Fornalski. Jak wyjaśnił, w takiej sytuacji groźne są zwłaszcza pierwiastki, które mogą kumulować się w organizmie i
uszkadzać konkretny organ, np. wywołując nowotwory. "Wtedy nie mówimy o dawce na całe ciało, lecz na konkretny
narząd, gdzie promieniowanie dawka promieniowania nie jest równomiernie rozłożona na całe ciało, ale silnie oddziałuje
lokalnie" podkreślił fizyk.
Niebezpieczeństwo pojawia się też wtedy, kiedy do organizmu dostaną się pierwiastki emitujące promieniowanie cząstki
promieniowania alfa, co może być szczególnie groźne szczególnie groźnego dla żywych organizmów. "Czynnik wagowy
promieniowania alfa jest dwadzieścia razy większy niż innych typów promieniowania, np. gamma czy X. Ale zasięg takiego
promieniowania w powietrzu wynosi tylko kilka centymetrów, dlatego pierwiastki emitujące te cząstki, a te znajdujące się
gdzieś w naszym otoczeniu, są nieszkodliwe" mówił Fornalski. Jednak jeśli są wewnątrz ciała, mogą potencjalnie stanowić
poważne zagrożenie.
Poziom promieniowania w Fukushima I był we wtorek w nocy bardzo wysoki. O godz. 1 czasu polskiego wynosił przy bramie
elektrowni 11 930 mikrosiwertów (prawie 12 milisiwerstów) na godzinę, a bezpośrednio po wybuchu było w sąsiedztwie
uszkodzonego reaktora nawet 400 milisiwertów na godzinę. 800 pracowników elektrowni Fukushima I zostało
ewakuowanych. Na miejscu pozostało 50 osób. Fornalski zaznaczył, że dawki, które zmierzono przy bramie są znaczące i nie
należy ich lekceważyć. "Dawki rzędu kilkudziesięciu milisiwertów na godzinę są niebezpieczne dla zdrowia w przypadku
wielogodzinnego narażenia i tutaj nie ma żadnej dyskusji. Jeśli można trzeba czas narażenia zawsze skracać do minimum.
Co więcej w przypadku takiej awarii może dojść do wchłonięcia wielu substancji do organizmu, a to jest jeszcze gorszy
scenariusz dla ludzi" podkreślił.
Dodał, że prawo atomowe przewiduje możliwość ekspozycji ochotników podejmujących akcję usuwania zagrożenia przy tego
typu awariach na dawki do 100 milisiwertów, a jeśli w grę wchodzi ratowanie życia ludzi, to nawet do 500 milisiwertów.
Ratownicy jednak powinni być odpowiednio zabezpieczeni przed wchłanianiem pierwiastków promieniotwórczych do
organizmu, zwłaszcza przed wdychaniem pyłu.
Z kolei poziom promieniowania w bezpośrednim otoczeniu reaktora po awarii Fornalski określił jako bardzo groźny.
"400 milisiwertów na godzinę jest dużą dawką, a właściwie mocą dawki. Pierwsze, niewielkie skutki negatywne dla zdrowia
mogą pojawić się już od 200 milisiwertów, czyli po przebywaniu w takim miejscu przez pół godziny. Pamiętajmy też, że owe
negatywne skutki nie pojawią się od razu. Może minąć nawet wiele lat. Średni okres inkubacji nowotworu to 10 lat. Może też
nie być żadnych skutków zdrowotnych, to zależy od organizmu" tłumaczył fizyk.
Zaznaczył jednak, że chociaż na terenie elektrowni promieniowanie znacznie przekracza bezpieczny poziom, to do dawki
śmiertelnej jest jeszcze bardzo daleko.
"Istnieje pojęcie LD50 (lethal dose 50 proc.). Oznacza to dawkę, po otrzymaniu której połowa populacji umiera po miesiącu
(przy braku leczenia). Dla ludzi LD50 wynosi około 3,5 siwerta, czyli 3500 milisiwertów, czyli 3500 000 mikrosiwertów.
Niektóre źródła podają od 3 do nawet 5 siwertów" podkreślił Fornalski.
Urszula Rybicka (PAP)
ula/ agt/
(PAP)
Copyright © 1995-2011
2011-03-21 01:11:24
Odkrywcy - Wirtualna Polska
Strona 2
2011-03-21 01:11:24
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zarabiamykase.xlx.pl